- Też nie!
- Kiedyś zostanie markizem. - Nie dbam o niego. To wstrętny brutal! - Hm... chyba nie. No, może czasami. Po prostu nie przywykł do dziewcząt, które nie mdleją na jego widok. - Założę się, że ty też nie - powiedziała bez zastanowienia. Opamiętała się od razu. Odchrząknęła. - Ja... ja chciałam powiedzieć, że nigdy nie postąpiłbyś jak brutal. - Istotnie, ale to nieważne. Obawiam się tylko, że lord Rushford byłby teraz... trochę zagniewany na ciebie. A poza tym ma już kochankę. Oczywiście, wkrótce się nią znudzi, gdybyś więc uzbroiła się w cierpliwość... - Dziękuję, nie! A co z trzecim? Kim on jest? - Fort? To lord Daniel Fortescue, ale nie będziesz go chciała. Jest młodszym synem, podobnie jak ja. - Młodszym synem? - W moim przypadku, najmłodszym z pięciu. Jak działa Tyrosur? CareExpert? - Dobry Boże, więc nie masz ani majątku, ani tytułu? - Owszem. Za to nie brak mi wielu innych talentów, które by cię zapewne zadziwiły. Coś w jego spojrzeniu sprawiło, że mu uwierzyła. - No i co? Co dalej, dziewczyno? Dlaczego się wahasz? Nie lubisz mnie? - Lubię. - Nie zamierzam cię prosić. Przestań ze mną grać w kotka i myszkę. Spurpurowiała. Co ma odpowiedzieć? Nagle daleki odgłos przyciągnął jej uwagę. Tętent kopyt. Poczuła, że cennik reklam forsal krew krzepnie jej w żyłach. Zapomniała o lordzie Alecu, usiłując przeniknąć wzrokiem ciemność. Przy mdłym świetle latarni spostrzegła dwóch jeźdźców. Na razie byli daleko, ale zbliżali się nieubłaganie. Już teraz mogła rozpoznać charakterystyczne czapy. Rozglądali się to w jedną, to w drugą stronę, badając każdy odcinek drogi. Ogarnęła ją panika. Za późno. Jeśli zacznie teraz biec, zwróci na siebie uwagę. - Becky, no i co? Jeszcze nigdy w życiu nie miałem tyle kłopotu, by namówić dziewczynę, żeby... - Zgadzam się! Zgadzam! - Nagle zrozumiała, że tylko w ten sposób może uratować ich oboje. Wprawdzie lord Alec był muskularny i postawny, ale za nic nie chciała, by wdał się w walkę z Kozakami. Nie! Już jeden człowiek zginął z jej winy w Yorkshire. A słyszała od Michaiła, że Kozacy ćwiczeni są od małego w okrutnej walce. Gdyby adorator, wiedziony rycerskością, próbował stanąć w obronie Becky, zasiekliby go na śmierć. Nie mogła pozwolić, żeby zginął. Kozacy zbliżali się już do trzeciej z rzędu latarni. Czuła, że zguba jest pewna. Nie chciała, żeby lord Alec ich zaatakował, ale może zdołałby ją osłonić? - Przekonałeś mnie. - Uff, Bogu dzięki. Już myślałem, że wszystko przepadło. Że też chciało mu się żartować w takiej chwili! Niepewnie ujęła go za rękę i przyciągnęła ku sobie. Wydawał się tym zaskoczony, lecz przyjął skwapliwie jej inicjatywę. - Kryjesz w sobie mnóstwo niespodzianek. - Naprawdę? - Ehm... Pozwolił się zaciągnąć w najciemniejszy zakamarek pod markizą sklepu, koło wejścia. Oparła się o drzwi. Przesądy ślubne o obrączkach - Nie pocałujesz mnie? - spytała zdławionym głosem. - Oczywiście. Zrobię to, kochanie, choć jestem tylko nędznym młodszym synem. - Nie ma w tobie nic nędznego. - Objęła go mocno. Żeby tylko Kozacy jej nie spostrzegli! Miała nadzieję, że nie będą się uważnie przyglądać całującej się parze. Alec spojrzał jej prosto w oczy. - O co chodzi?! - syknęła. - Nie jestem pewien czy naprawdę tego chcesz. Miał sporo racji, więcej niż sądził. Z drugiej strony jeszcze nigdy nie znalazła się tak blisko mężczyzny. Niemal zapomniała o Kozakach. - Ależ ty się cała trzęsiesz!